Totalitarna doktryna „ wojowników o sprawiedliwość społeczną ”

Totalitarna doktryna „ wojowników o sprawiedliwość społeczną ”

W zeszłym roku w centrum uwagi znalazł się nowoczesny ruch sprawiedliwości społecznej, czyli nowa „poprawność polityczna”. Protesty studenckie przetoczyły się po kampusach, a żądania często skupiały się na usuwaniu przestępstw myślowych – co doprowadziło do gorących debat na temat tego, czy ten ruch jest niebezpiecznym pseudo-postępowym autorytaryzmem, czy też od dawna spóźnionym dążeniem do sprawiedliwości dla wszystkich. Rok-in-test kawałek w The Daily Dot pod koniec grudnia 2015 ogłoszony „rokiem sprawiedliwości społecznej wojownika”.

Autor Daily Dot , doktorant i publicysta polityczny Michael Rosa, pochwalił ten trend i wezwał liberałów do „przyjęcia tego terminu”. Jednak osiągnięcia, na które powołał się, są – jak lubi mawiać tłum sprawiedliwości społecznej – problematyczne. Jego Dowód rzeczowy A, legalizacja małżeństw osób tej samej płci, w rzeczywistości miał niewiele wspólnego z obecnym ruchem sprawiedliwości społecznej; był to wynik dwóch dekad bardzo odmiennego, pragmatycznego aktywizmu, który skupiał się na jasnym celu – prawie do zawarcia małżeństwa – i podkreślał równość, a nie tożsamość homoseksualną. #BlackLivesMatter, również ruch skupiający się na konkretnym celu – policyjna przemoc wobec Afroamerykanów – został prawdopodobnie zraniony, a nie pomógł, przez dogmat PC, który tłumidyskusja na temat drażliwych kwestii, takich jak przestępczość czarnoskórych i ataki na „niewrażliwe” słowa sprzeciwu (protestujący w Amherst domagali się dyscyplinarnych działań wobec uczniów, którzy rozwieszali plakaty „Wszystko, co się liczy”).

Niestety, inne przykłady „sprawiedliwości społecznej” pana Rosy w akcji – odrodzenie feministyczne, nowa widoczność kwestii transpłciowych i sprzeciw wobec „islamofobii” – znajdują się bezpośrednio na terytorium wraku pociągu. Nie żeby było coś złego w tych zasadach: większość Amerykanów popiera równość płci, uważa, że ​​osoby transpłciowe powinny móc żyć tak, jak chcą, i odrzucać nienawiść do muzułmanów. Ale wojownicy sprawiedliwości społecznej zamienili te przyczyny w złośliwą autoparodię. Ich feminizm niepokoi mężczyzn siedzących z rozstawionymi nogami w transporcie publicznym, poszukuje „ bezpiecznych przestrzeni ” wolnych od sprzeciwu i woła o ucisk, zaniepokojony zagrożeniami dla zdrowia związanymi z otyłością. Ich transpłciowych rzecznictwo żąda szacunku dla indywidualnych tożsamości płciowej zzaimki osobowe, które mogą się zmieniać pod wpływem kaprysu i krzyżują zagorzałego progresywnego twórcę filmowego za „transfobiczny” żart,  który zakłada, że ​​postacie żeńskie są anatomicznie żeńskie. Ich anty-islamofobia odrzuca feministycznych krytyków konserwatywnego islamizmu i obwinia dziennikarzy zamordowanych za publikowanie karykatur Mahometa.

Czy wojownicy sprawiedliwości społecznej w 2015 roku wsparli jakieś szczytne cele? Pewnie. Jednak wiele z ich pasji zajmuje się nadzorowaniem mowy i kultury skierowanych przeciwko przestępstwom bez ofiar, które naruszają ich moralne tabu.

Rozważmy zeszłoroczny protest przeciwko wystawie w Boston Museum of Fine Arts, która pozwoliła odwiedzającym przymierzyć kimono: aktywiści zaatakowali to jako „kulturowe zawłaszczenie” i rasistowski imperializm, ku zdziwieniu lokalnych Amerykanów pochodzenia japońskiego i pracowników konsulatu japońskiego. Albo weźmy pod uwagę oburzenie nad koszulką noszoną na promocyjnych zdjęciach gwiazd filmu Sufrażystka , używając sloganu sufrażystki Emmeline Pankhurst: „Wolę być buntownikiem niż niewolnikiem”. To było potępione za „kooptowanie” czarnego doświadczenia niewolnictwa i rasizmu oraz ignorowanie konotacje „buntownika” związane z wojną secesyjną – chociaż cytat ten nie miał nic wspólnego z amerykańskim niewolnictwem czy rebelią konfederatów i używał obu słów w sensie uniwersalnym.

Za tymi wybuchami gniewu, który sam sobie zadowalał, kryje się odrębna, choć nieco amorficzna ideologia, którą moglibyśmy nazwać „SocJus”. (Odwołanie do „ IngSoc ” z 1984 roku George’a Orwella nie jest całkiem przypadkowe). W centrum tego światopoglądu znajduje się zło ucisku, cnota „zmarginalizowanych” tożsamości – opartych na rasie, pochodzeniu etnicznym, płci, seksualności, religii lub niepełnosprawności – oraz perfekcjonistyczne dążenie do wyeliminowania wszystkiego, co marginalizowane mogą postrzegać jako uciskowe lub „unieważniające”. Takie spostrzeżenia mają niemal absolutne domniemanie słuszności, nawet jeśli podziela je ułamek „uciskanej grupy”. Tymczasem poglądy „uprzywilejowanych” – kategorii, która obejmuje białych, zwłaszcza mężczyzn, znajdujących się w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej – są radykalnie dewaluowane.

Ponieważ SocJus jest tak skoncentrowany na zmianie złych postaw i wyłapywaniu subtelnych uprzedzeń i niewrażliwości, jego wrogość do wolności słowa i myśli nie jest niefortunnym produktem ubocznym ruchu, ale samą jego istotą. Możesz być serdeczny i pełen szacunku dla osób transpłciowych, ale nadal uważać się za bigota, jeśli nie do końca wierzysz, że transkobiety, które identyfikują się jako kobiety, ale mają nienaruszoną męską anatomię, są „prawdziwymi kobietami” – a nawet jeśli zachowasz tę opinię dla siebie, możesz zostać wezwany do udowodnienia swojej lojalności wobec linii partyjnej.

Oczywiście odwet za niepopularne opinie nie ogranicza się do SocJus, ale trudno wyobrazić sobie inną współczesną grupę polityczną, która nie wybacza nawet nieumyślnych słownych wykroczeń. Jesienią zeszłej jesieni w Claremont McKenna College w Kalifornii dziekan ds. Studentów Mary Spellman musiała zrezygnować po protestach. Jej przestępstwo: w e-mailu odpowiadającym studentowi, który napisał do niej o problemach rasowych na kampusie, pani Spellman wspomniała o swoim pragnieniu „lepszej obsługi studentów, zwłaszcza tych, którzy nie pasują do naszej formy CMC”, sugerując, że studenci kolor nie pasuje do szkoły.

Żadna inna grupa nie jest też tak zajęta oczyszczaniem językowym. Dyskusja na sprawiedliwość społeczną forum zwolenników Wyrzucenie z czyichś słownictwa takich „ableist” terminów jak „crazy”, „głupi”, a nawet „przygnębiające”; w Smith College w zeszłym roku raport gazety studenckiej na panelu (o ironio, poświęconym wolności słowa) przedstawił „dziki i szalony” jako „dziki i [zdolny slur]”. Nazywanie kogoś „zwierzęciem duchowym” jest źle widziane, ponieważ jest to „przywłaszczenie” koncepcji specyficznej dla niektórych uciskanych kultur. Akademicka lista „ mikroagresji ” zawiera pytanie „Skąd jesteś?” lub pochwalając angielski osoby urodzonej za granicą.

Ochrona mowy i myśli SocJus obejmuje samokontrolę. „Rygorystycznie zarządzam własnym myśleniem i regularnie oczyszczam się z niebezpiecznych,„ nie do pomyślenia ”myśli -„ samobójstwa ”- napisał felietonista i były mistrz Jeopardy Arthur Chu w dyskusji na Facebooku w 2014 roku . „Oto, co musisz zrobić, aby być feministyczną, antyrasistowską postępową postacią, tj. Szturmowcem sprawiedliwości społecznej”.

Niektórzy konserwatyści opisują SocJus jako „ kulturowy marksizm ”; Porównywano go również do maoizmu, a zwłaszcza do rewolucji kulturalnej , skupiającej się na reedukacji i publicznym wyznaniu błędów ideologicznych. Ale, jak argumentowała ateistyczna blogerka Rebecca Bradley , ruch ma również wiele elementów apokaliptycznego kultu religijnego, który postrzega świat jako pogrążony w grzechu i złu, z wyjątkiem garstki wybranych. Popularny post na Tumblrze, głównym ulu SocJus, lamentuje, „Bycie na Tumblrze przez cały czas daje mi takie złudzone spojrzenie na świat. Zaczynam wierzyć, że wszyscy są zwolennikami wyboru, mają otwarty umysł, mają kompas moralny… dbają o seksizm, rasizm, zawstydzanie ciała itp., Ale potem wychodzę z domu i zdaję sobie sprawę, że wszyscy są nadal tak samo kretyni jak ich dwoje Lata temu.” To klasyczny kultowy sposób myślenia.

Jest słowo na ideologie, religijne lub świeckie, które dążą do upolitycznienia i kontroli każdego aspektu ludzkiego życia: totalitarne. W przeciwieństwie do większości takich ideologii SocJus nie ma ustalonej doktryny ani jasnej utopijnej wizji. Ale w pewnym sensie jego bezkształtność czyni go bardziej tyrańskim. Podczas gdy wszystkie rewolucje mają skłonność do pożerania swoich dzieci, ruch SocJus może być szczególnie podatny na samospalenie: jego wiara „przecinania” – wielokrotnie nakładających się na siebie ucisku – oznacza, że ​​uciskani są zawsze o krok od zostania ciemiężycielem. Twoja fajna feministyczna koszulka może stać się rasistowskim okrucieństwem jednym kliknięciem myszy. A ponieważ zawsze mogą pojawić się nowe „marginalizowane” tożsamości, nikt nie jest w stanie powiedzieć, jakie obecnie akceptowalne słowa lub idee mogą być jutro ekskomunikowane.

Intersekcjonalność sprawia również, że SocJus jest wyjątkowo podatny na wewnętrzne konflikty i napięcia. Jak pogodzić progresywne przekonania na temat płci z „antyislamofobią”, która traktuje obrońców mizoginistycznego i homofobicznego fundamentalizmu islamistycznego jako sympatycznych „zmarginalizowanych ludzi”? Bardzo niezręcznie: w Goldsmiths College na Uniwersytecie Londyńskim w grudniu zeszłego roku feministyczne grupy kampusowe i LGBT połączyły się solidarnie z Towarzystwem Islamskim, które skarżyło się, że przemówienie na kampusie feministki urodzonej w Iranie i byłej muzułmanki Maryam Namazie stanowiło naruszenie „bezpiecznej przestrzeni” . ”

Ruch na rzecz sprawiedliwości społecznej ma wielu zwolenników o dobrych intencjach, którzy chcą uczynić świat lepszym miejscem. Ale większość jego „aktywizmu” to niewiele więcej niż egocentryczne dążenie do moralnej czystości. Usunięcie „szaleństwa” ze swojego słownictwa nie poprawi jakości usług zdrowotnych ani możliwości zatrudnienia dla osób chorych psychicznie. Protest przeciwko „zawłaszczeniu” przez białą piosenkarkę cornrows lub rapu będzie miał zerowy wpływ na rzeczywiste problemy, z którymi borykają się Afroamerykanie.

Wpływ SocJus rozprzestrzenił się poza środowisko akademickie i kręgi aktywistów. Jest to silna obecność w świecie technologii (popularny kodeks postępowania dla społeczności cyfrowych wyraźnie „przedkłada bezpieczeństwo ludzi zmarginalizowanych nad komfort ludzi uprzywilejowanych”) oraz subkultur geeków, takich jak fandomy science fiction i komiksy. Nadaje też ton większości mediów internetowych. Ale jego niekontrolowana dominacja może się skończyć.

Różności